Zanim zaczniemy jakąkolwiek inwestycję, chcemy wiedzieć jakich zysków możemy się spodziewać. To naturalne. W tym artykule postaram się odpowiedzieć na pytanie czego możemy wymagać od akcji i obligacji i dlaczego 1% naprawdę robi różnicę.
Krótko i bardzo upraszczając, średni zarobek dla najbardziej popularnych instrumentów finansowych, to: obligacje korporacyjne 4.5%, akcje 7.5% – 8%.
Założenia dla powyższych są następujące:
- inwestycja długoterminowa (więcej niż 10 lat)
- dobra dywersyfikacja
- gospodarka rozwinięta (Stany Zjednoczone)
Dane pochodzą z książki Benjamina Gramhama: „Inteligentny Inwestor”. Dotyczą właśnie rynku w USA. Pojęcia średni i długoterminowy są bardzo nieprecyzyjne. Z łatwością znajdziesz nawet 10-letnie okresy, w których akcje zarabiały dużo więcej lub mniej, albo takie w których to obligacje dawały zarobić więcej. Chodzi mi tutaj o pokazanie pewnego trendu.
Dygresja i trochę o historii. Polska w ostatnich latach.
W Polsce do tej pory było inaczej. Młoda, rozwijające się gospodarka. Pamiętasz czasy, gdy banki płaciły 5% na lokacie? 4.5% zarobku na obligacjach korporacyjnych wygląda blado.
Ale to były czasy, gdy inflacja w Polsce sięgała nawet 5%. WIBOR3M wahał się w granicach 4 – 7%. Kredyt był więc dużo droższy. Między innymi dlatego tak popularne były kredyty we frankach szwajcarskich. Lepiej było płacić 3% odsetek od kredytu we frankach niż 9% od kredytu w złotówkach.
Czy w takich warunkach opłacało się inwestowanie w akcje i obligacje w Polsce? Tak. Skoro stopy procentowe były wyższe, a Ty musiałeś płacić wyższe odsetki od pożyczonych pieniędzy, to firmy również były zmuszone płacić więcej za obsługę swojego długu. Ale wyższe było też ryzyko:
- niewypłacalności relatywnie małych w skali globalnej firm,
- niestabilności naszej gospodarki,
- większej inflacji,
- osłabienia się złotówki względem innych walut
W takich warunkach czasami mimo wszystko lepiej „uciec” z kapitałem kupując euro i dolary (i inwestować je na giełdach zagranicznych) niż trzymać złotówki i ryzykować. Poza tym jeśli żyjesz i zarabiasz wyłącznie w Polsce, to inwestowanie jakiejś części swoich pieniędzy poza granicami kraju powinno być naturalne. Wtedy dodatkowo zabezpieczasz się przed ryzykiem.
Polska dzisiaj
Dzisiejsza Polska już bardziej przypomina rynki rozwinięte. Przy dalszych rozważaniach przyjmiemy pewne, spodziewane wartości zwrotu z naszych inwestycji oparte na danych historycznych.
Dla jasności: nikt nie jest w stanie przewidzieć ile zarobisz wkładając dzisiaj pieniądze w którąkolwiek z tych grup. Może okazać się, że najwięcej zarobią ci którzy wybrali lokaty. W ogóle nie zdziwię się jeśli w okresie jednego roku lokata zarobi więcej niż akcje. Podobnie przy okresach 2, 3, czy nawet 5-cio letnim. Ale czas działa na naszą korzyść. Przy 10-ciu latach stawiałbym raczej na akcje i obligacje, ale nie byłbym pewien co do tego czy akcje będą naprawdę lepsze. Przy okresach inwestycji sięgających 20-stu lat, myślę że to akcje będą górą. Ale nigdy nie ma pewności, a 20 lat to bardzo długi okres czasu.
Ile spodziewamy się zarobić
Nasze wartości będą mniej więcej takie:
- Lokata bankowa pozwoli Ci zarobić niecałe 2% – 2.4%
- Obligacje Skarbowe dadzą 2.4% (4 latki indeksowane inflacją) w pierwszym roku. Potem 1.25% + inflacja czyli jakieś 3.15% o ile inflacja się utrzyma na obecnym poziomie.
- Obligacje korporacyjne powinny dawać zwrot rzędu 4.5% (nie tylko Polskie, z łatwością możesz inwestować na całym świecie)
- Portfel zrównoważony (50% akcje 50% obligacje korporacyjne) to jakieś 6%
- Akcje w długim okresie to szansa na zarobek około 7.5% – 8% (tak jak w przypadku obligacji: mówimy o akcjach z całego świata i nie ograniczamy się do Polski)
Jeśli powyższe założenia się sprawdzą, to różnica pomiędzy Obligacjami Skarbowymi a Korporacyjnymi to zaledwie niecałe 1.5%. Dlaczego więc piszę tyle o tym? Dla 1.5 marnego procenta? Przypominam, że mówimy o wieloletnim inwestowaniu. I tutaj 1.5% robi bardzo znaczną różnicę. Zamiast opowiadać po raz setny o procencie składanym, symulacja. Założenia:
- co miesiąc odkładamy 500 zł.
- zakładam, że inwestycja potrwa 20 lat
- uwzględniam podatek Belki (19% od zysków)
- kapitalizacja miesięczna
Wyniki (odłożona kwota plus zysk z inwestycji)
- pieniądze leżące w szufladzie, bez odsetek: 120 000 zł
- Lokata bankowa: 141 801 zł [zarobek: 21 tys zł]
- Obligacje Skarbowe: 155 997 zł [zarobek: 35 tys zł]
- Obligacje Korporacyjne: 176 785 zł [zarobek: 56 tys zł]
- Portfel Zrównoważony: 203 046 zł [zarobek: 83 tys zł]
- Akcje: 234 264 zł [zarobek: 114 tys zł]
Co nam dał 1.5% skok pomiędzy Obligacjami Skarbowymi a Korporacyjnymi? Zarobek wynoszący 21 tysięcy złotych.
Przy tak długim okresie oszczędzania, dobrym pomysłem byłby portfel składający się zarówno z akcji jak i obligacji. Taki podział powinien ostatecznie zakończyć się zarobkiem rzędu 83 tys złotych. Ale kosztem większego ryzyka. Pamiętajmy, że wciąż mówimy o prawdopodobnym zysku. Nikt nam go nie zagwarantuje. A jeśli ktoś ci gwarantuje takie i wyższe „pewne” zarobki przez długi okres czasu: uciekaj.
Dlaczego warto inwestować pasywnie i czemu ograniczać bardzo aktywną zabawę na rynku akcji
Do tej pory ustaliśmy, że dobrze zdywersyfikowany i podzielony portfel inwestycyjny powinien dać średnio rocznie około 6% zwrotu. 4.5% z obligacji i 7.5% z części akcyjnej.
Jak uzyskać „wartości średnie” bez większego wysiłku? To akurat jest relatywnie proste. Co ustalony okres (miesiąc, kwartał) dokupujemy ETFy odzwierciedlające rynek akcji i obligacji. Można też korzystać z funduszy inwestycyjnych, ale one są trochę droższe w zarządzaniu. W perspektywie kilkunastu lat nawet 0.5% będzie nam robiło zauważalną różnicę.
Czy warto starać się „pokonać rynek”? Czy to się opłaci? I tak i nie. Powiedzmy, że całą gotówkę inwestujesz tylko w akcje i chcesz jeszcze na dodatek być powyżej średniej i w długim okresie osiągnąć średnioroczny zwrot 9% (naprawdę dobry wynik zakładając 20 lat inwestowania ). Co wtedy uzyskasz? Przy tych samych założeniach co wcześniej, po 20 latach będziesz miał:
- Bardzo aktywny agresywny inwestor i średnio 9% rocznie: 271 470 zł [zarobek 151 tys zł]
Czy to dobry wynik? Tak, świetny. Dokładasz kolejne 37 tys złotych do zarobku jaki dałby portfel pasywny akcji. Ale inaczej niż w poprzednich przypadkach, tutaj musisz inwestować swój czas. Musisz więcej czytać, znać raporty finansowe spółek. Zarządzać każdą z nich z osobna. Kupować i sprzedawać w odpowiednich momentach. To już jest konkretna praca. I to pod niezłą presją. Inwestujesz w końcu swoje własne pieniądze. Czy 37 tys zł w perspektywie 20 lat wynagrodzi ci ten czas i stres? Pamiętaj też, że zakładamy że ostatecznie będziesz lepszy niż średnia giełdowa. Co jeśli okażesz się gorszy?
Fortuna na giełdzie
Każdy kto zaczyna inwestować i patrzyć na wykresy spółek, kalkuluje też ile by zarobił gdyby wszedł „na dołku” a wyszedł na samym szczycie ceny. Przykład z naszego rynku: CD Project. Rok 2015 cena: 20 zł, rok 2018: cena 200 zł. 1000% w 3 lata. Wystarczyło włożyć w tą spółkę 3 lata temu 10 tys zł , żeby teraz cieszyć się ze 100 tys zł (minus podatek). Jeszcze jedna taka perełka i za kolejne 3 lata jesteś milionerem. Problem w tym, że wejście w odpowiednim momencie w spółkę która ma taki potencjał, a co ważniejsze: wyjście z inwestycji w dobrym momencie jest bardzo mało prawdopodobne. A jeśli będziesz aktywnie grał na giełdzie, na pewno trafisz na niejedną spółkę, która okaże się wielkim niewypałem. Jako kontr-przykład do CD Project obejrzyj wykres spółki ITM Trade (wcześniej Briju). Od 30 zł do złotówki w jeden rok. 10 tys. zł stopniałoby w przypadku tej firmy do niewiele ponad 300 zł.
Czy oznacza to, że ostrożny inwestor jest skazany na maks 7.5% i nie wyciągnie z giełdy nic więcej? Nie do końca. Zamiast po prostu kupować akcje, każdego miesiąca za stałą kwotę, możemy przyjąć proste dodatkowe strategie. Na przykład: gdy cena jest niższa niż średnia z całego roku, kupuję więcej akcji niż zwykle. Albo: moje normalne proporcje portfela to 40% akcji i 60% obligacji, ale kiedy zacznie się kryzys, a ceny akcji zaczną lecieć w dół zacznę przesuwać się w stronę proporcji 60% akcji i 40% obligacji. Skąd wiem, że już czas na kupno akcji? To ten okres, w którym wszystkie nagłówki gazet będą krzyczały: uciekaj z giełdy.
Kilka procent pod dużym ryzykiem
Bez względu na strategię, jeśli nie będziesz bardzo mocno ryzykował, i nie poświęcisz swojego czasu, nie osiągniesz na giełdzie spektakularnych zysków. Nie oznacza to, że nie możesz wcale podejmować ryzyka. Raczej nie poddawałbym pod dużą presję znaczącej części mojej gotówki. Z drugiej strony jeśli już mam ryzykować, to za duże spodziewane zyski. Kolejna przykładowa strategia: 2-3% inwestycji przeznaczam na pomysły, które w przyszłości mogą dać bardzo duże zyski. Są to np. kryptowaluty w których wciąż widzę potencjał do wzrostów. Jeśli ta mała część urośnie kiedyś o 200, 300 czy 500% zauważę to na rachunku. Natomiast nawet jeśli stracę wszystkie zainwestowane środki, nie będzie to żadna tragedia.